Ferrari na celowniku Norrisa
Lando Norris zapowiedział, że po wyprzedzeniu Astona Martina w tabeli konstruktorów, teraz wraz z McLarenem za cel obrał Ferrari.
Biorąc pod uwagę, że dominacja Red Bulla nie jest niespodzianką, to Aston Martin był rewelacją pierwszej części sezonu. W drugiej jego połowie miano to przejął McLaren.
Od czasu Grand Prix Singapuru ekipa z Woking zebrała 127 punktów (najwięcej ze wszystkim zespołów) i po weekendzie w amerykańskim Austin przegoniła Astona Martina w tabeli konstruktorów, przejmując czwartą pozycję.
Norris przyznał, że jest zaskoczony tym, jak samochód Astona Martina wraz z kolejnymi rundami staje się coraz wolniejszy. Zapowiedział też, że pomimo 80-punktowej straty, celem jest teraz Ferrari i najniższy stopień podium.
- To nasz cel. Uważam, że jesteśmy w dobrym rytmie - zauważył Norris. - Jasne było, że Aston... Nie wiem. Wydaje się, że z każdą kolejną wprowadzoną poprawką udało im się uczynić samochód wolniejszym.
- Na początku roku ścigali Red Bulla, a teraz odpadli w Q1 i mieli problemy. Nie wiem, co im dolega.
W pierwszych miesiącach tegorocznej kampanii Norris nie mógł nawet myśleć o miejscach na podium. W Teksasie zanotował jednak szósty finisz w trójce i właśnie ten poczyniony postęp pozwala mu zachować spokój w oczekiwaniu na premierowe zwycięstwo w F1.
- Jeśli spojrzy się, gdzie byliśmy w Bahrajnie... Bahrajn był bardzo zły, tyle sekund od pole position, sześć pit stopów w pierwszym wyścigu sezonu, utrata jednostki napędowej. Naprawdę byliśmy daleko z tyłu.
- A teraz... Walczymy z Red Bullem, a trudno było o tym myśleć. Walczymy z Mercedesem. Z jednej strony jesteśmy rozczarowani, że nie walczymy o zwycięstwa. Jednak gdy popatrzymy na to z perspektywy tego, gdzie byliśmy i jak bardzo się poprawiliśmy, myślę, że to dla nas niesamowite chwile.
503 Service Temporarily Unavailable
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.