Historia Russella lubi się powtarzać
George Russell wskazał, że nieudany występ w Grand Prix Stanów Zjednoczonych jest typowym przykładem przebiegu jego tegorocznej kampanii w F1.
George Russell przez cały weekend wyścigowy w Austin pozostawał w tyle za partnerem z Mercedesa, Lewisem Hamiltonem. Wskazuje jednak, że miał szanse na zdecydowanie lepsze wyniki, niż te ostatecznie zanotowane na Circuit of The Americas.
Brytyjczyk startował do sobotniego sprintu dopiero z jedenastego pola. To efekt niezbyt udanej sesji shooutout, kiedy na trzecią część czasówki nie miał już świeżych opon, jak również kary cofnięcia o trzy pola za blokowanie innych zawodników.
Zdołał jednakże przebić się na siódmą lokatę w sprincie i powtórzył ją także w głównym, niedzielnym wyścigu, mimo że stracił trzy pozycje w chwili, gdy rozpoczynał rywalizację z piątego miejsca, które wywalczył w kwalifikacjach.
Po zakończeniu grand prix przesunął się jeszcze o dwa szczeble w górę tabeli z wynikami końcowymi, na skutek dyskwalifikacji Hamiltona i Charlesa Leclerca.
Hamilton z kolei zajął drugie miejsce zarówno w sprincie, jak i początkowo w głównej części zawodów, za nim został z nich wykluczony.
Russell stanowczo twierdził, że w minionych dniach lepsze rezultaty były w zasięgu, ale wiele rzeczy znów nie poszło po jego myśli.
- To obrazuje przebieg tego sezonu - powiedział Russell dla Motorsport.com, pytany o podsumowanie GP Stanów Zjednoczonych. - Znów zaprzepaściliśmy nasze szanse. Byliśmy na przegranej pozycji od samego początku. Start poszedł źle. Potem musieliśmy oszczędzać paliwo, nieco kontrolować silnik, przez co traciliśmy około sekundę na okrążeniu.
- Gdy ponownie sięgnęliśmy po opony pośrednie, byliśmy najszybszym samochodem na torze. Zbliżyliśmy się do Maxa na około dziesięć sekund i na kilka do Lewisa. Pogrzebaliśmy jednak naszą okazję. To frustrujące, że nie znaleźliśmy się na podium - kontynuował.
Rozwijając temat, dodał: - Gdy patrzę na tempo niedzielnego wyścigu, jestem zdania, że ostatni stint był dobrym przykładem naszego potencjału.
- Generalnie często to kwestia małych różnic - wspomniał przebieg weekendu w Teksasie. - Na początku kwalifikacji nie szło mi najlepiej, ale potem w Q3 tempo było na odpowiednim poziomie. W shootoucie byłem w czołówce na oponach pośrednich w SQ1 i SQ2, ale zabrakło świeżego kompletu na SQ3.
- Dlatego wspomniałem, że od początku byliśmy na przegranej pozycji. Ten weekend obrazuje przebieg naszej bieżącej kampanii. Nie pamiętam, abyśmy marnowali takie okazje w zeszłym roku, może raz na przestrzeni 22 rund. Obecnie natomiast, podczas co najmniej połowy wyścigów, nie wykorzystaliśmy naszego potencjału - uznał.
Russell zaprzeczył sugestii, że format weekendu ze sprintem w harmonogramie utrudnił mu pracę w porównaniu do tego jak radził sobie jego partner.
- W zeszłym tygodniu w Katarze, gdzie także obowiązywał taki format, zaliczyłem jeden z moich najlepszych występów - mówił 25-latek. - Natomiast Austin zawsze było dla mnie trudnym torem, za każdym razem miałem tu trochę problemów, podczas gdy dla Hamiltona to korzystna lokalizacja.
- Obiekt jest nietypowy, ma nierówną nawierzchnię i stary, popękany asfalt. Dlatego nie mam powodu do niepokoju, jeśli chodzi o moją dyspozycję - uznał.
Russell zauważył również, że pakiet aktualizacji wprowadzonych przez Mercedesa w Austin okazał się lepszy niż zakładano.
- Prawdopodobnie jego możliwości przewyższyły moje oczekiwania w miniony weekend - przyznał. - Pozwala nam z ekscytacją spoglądać na przyszły rok. Wydaje się, że nasze działania zaczynają zmierzać w dobrym kierunku.
Video: Moja praca w F1 - Ola Jegede, Aerodynamik w zespole Mercedesa
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.